koszty życia w albanii
Tak więc średnia średnia temperatura w październik w Tirana wynosi 67°F. Zauważ, że sezonowe normalne temperatury kontrastują z zaobserwowanym w Tirana w październik z maksymalnym zapisem 88°F w 2012 i minimalnym zapisem 43°F w 2009. Możesz spodziewać się mniej więcej 27 dni z temperaturami powyżej 65°F, lub 87% miesiąca.
Odkryj rzeczywiste koszty życia w Panamie z TravelTables! Nasz wyczerpujący raport zapewnia Ci wszystkie informacje, których potrzebujesz, aby zaplanować przeprowadzkę, emeryturę lub wakacje. Od mieszkań i usług publicznych po zakupy spożywcze i transport, mamy to wszystko dla Ciebie. Dzięki pomocnym notatkom i odnośnikom, będziesz czuł się pewnie podejmując decyzję o
albania marihuana. Czy w Albanii marihuana jest legalna? Czy są narkotyki? Albania od kilku sezonów staje się coraz bardziej popularnym kierunkiem wyjazdów na urlop. Wiele osób planujących wakacje w Albanii zastanawia się czy w Albanii marihuana jest legalna. Czy w Albanii można legalnie kupić i palić marihuanę znaną jako zioło?
Czy życie w Albanii jest drogie? Ogólnie biorąc pod uwagę różne koszty, to nie ma znaczących różnic w Albanii od kosztów w Polsce. Na jedzenie wydamy bardzo podobne kwoty jak u nas. Stołowanie się w restauracjach i barach będzie tańsze o 8.2%. A koszt życia w Albanii jest mniejszy niż w Polsce o około 11%.
Mrizi i Zanave Agroturizëm. Kwatera prywatna w mieście Lezha. 9,5 Wyjątkowy 2 162 opinii. Obiekt Mrizi i Zanave Agroturizëm, usytuowany w miejscowości Lezha, oferuje ogród oraz bezpłatny prywatny parking. Odległość ważnych miejsc od obiektu: Rozafa Castle Shkodra – 31 km.
nonton film bisma sang juara full movie lk21. 19 wrz 2018 Żyć i pracować w kraju Orłów, czyli Albania oczami Roksany przez Klaudia Jarych | wpis w: Dookoła Pracy | 50 Dziś opowieść z kraju, w którym słońce świeci 300 dni w roku, woda ma kolor lazuru, a nieodłącznym rytuałem jest picie kawy. W podróż do Albanii zabrała nas Roksana Nowak, która 13 lat temu wyemigrowała z Polski. Po studiach we … Czytaj więcej »
Albania stała się modna, nie tylko jako kierunek wakacyjnych wojaży, ale także miejsce zamieszkania. Coraz częściej pojawiają się pytania o kwestie prawne dotyczące przeprowadzki i rozpoczęcia nowej drogi życia. Mieszkam tu od kilku lat, prowadzę działalność i… wiem jak nieoceniona jest pomoc prawnika. Tak jak w Polsce, nie pytamy o kwestie podatkowe czy prawne stomatologa czy taksiarza, tak w Albanii fajnie mieć wśród znajomych właśnie kogoś z odpowiednim wykształceniem i przygotowaniem. Z Ermalem Dobim znamy się od lat i nie do końca pamiętam, w jakich okolicznościach nasze drogi się skrzyżowały. Wierzę w jego wersję, że stało się to w ambasadzie na jakimś kurtuazyjnym spotkaniu. Później, jak to zwykle w Albanii bywa, wypiliśmy przynajmniej kilka wspólnych kaw. Na chwilę kontakt się urwał i powrócił ze zdwojoną siłą w tym roku. I w taki właśnie sposób został wciągnięty na pokład Mojej Albanii. Ten artykuł, daleki od turystyki, przygotowaliśmy wspólnie, bo wsparcie prawne zawsze jest potrzebne. Ermal studiował w Polsce prawo na UW, ale zawodowo jest związany z Albanią. Piastował nawet stanowisko wiceministra sprawiedliwości. Niedawno stworzył też profil Porady Prawne dla Polaków. Zasady ogólne Zanim oddam głos Ermalowi, mała rada praktyczna. Nie zostawiajmy niczego na ostatnią chwilę albo nie zakładajmy, że przyjedziemy do Albanii i wtedy zaczniemy się zastanawiać co dalej. W większości przypadków potrzebne nam będą dokumenty z Polski z apostille czyli poświadczeniem dokumentu sporządzonego w jednym państwie (np. aktu notarialnego, tłumaczenia przysięgłego lub odpisu aktu stanu cywilnego) umożliwiające legalne użycie go w innym państwie. Więcej znajdziecie TU. Apostille najwygodniej załatwić drogą korespondencyjną, ale musimy wtedy poczekać minimum 2 tygodnie. Ja czekałam ponad miesiąc… Następnie gotowy dokument należy przekazać tłumaczowi przysięgłemu, tłumaczenie podbić u notariusza i w końcu możemy załatwiać sprawy urzędowe! Jasne, większość z tych dokumentów może zdobyć dla nas rodzina lub przyjaciele w Polsce lub zwyczajnie ogarniemy je online, ale koniec końców pamiętajmy, że to wymaga czasu i warto zapoznać się z przepisami już wcześniej. Nie wymieniam też oczywistej oczywistości, czyli że należy mieć zawsze przy sobie paszport lub dowód! Od razu zaznaczam, że w większości przypadków jednak powinniśmy się legitymować paszportem, za granicą jest to ważniejszy dokument niż dowód. W Albanii, trochę „dzięki” pandemii rozkręcił się państwowy portal e-albania, gdzie można większość rzeczy załatwić online! Jako obcokrajowiec można oczywiście założyć konto na tym portalu, a na stronie mamy wymienione dokumenty, które potrzebujemy do załatwienia poszczególnych spraw. Tekst ten jest jedynie bazą, opartą na obowiązującym prawie! Kiedy słyszę, „A mi się udało coś załatwić łapówką/po znajomości/na ładne oczy” otwiera mi się nóż w kieszeni. No fantastycznie, ale pamiętajmy, że czyjeś „szczęście” niekoniecznie jest regułą. Nie tak dawno jak kilka tygodni temu zgłosiła się do mnie „znajoma znajomego”, bo jej szef potrzebuje na szybko prawnika. Z mglistych tłumaczeń wyłaniał się obraz gościa, który przyjechał robić w Albanii interesy i… na wstępie wpadł na dawaniu łapówki. Nie wyjaśnimy Wam zakamarków albańskiego prawa, ale damy pewne podstawy. A jeśli chcecie wiedzieć więcej pytajcie! Chcę zamieszkać na stałe w Albanii! Każdy z nas, będąc obywatelem Polski może przebywać legalnie w Albanii do 90 dni, czyli najlepiej planując życiowy krok od razu zainteresować się kwestią pozwolenia o pobyt. Dokumenty należy złożyć w ciągu 30 dni od wjazdu do Albanii. Wymagane dokumenty to: poświadczenie o niekaralności (dokument z PL, z apostille i przetłumaczony przez tłumacza przysięgłego);w zależności od tego jakie są nasze motywacje: umowa o pracę/własna działalność/akt ślubu lub notarialne potwierdzenie związku (w tym przypadku należy posiadać również zaświadczenie o stanie cywilnym czyli że się jest singlem);umowa wynajmu/własności mieszkania;ubezpieczenie zdrowotne na terenie Albanii;wydruk z konta potwierdzający posiadanie środków na życie. Dokumenty należy umieścić na portalu na e-albania, a następnie będą rozpatrywane przez odpowiednie służby. Od listopada wchodzą w życie nowe przepisy i pozwolenie o pobyt możecie dostać na 5 lat! Chcę pracować w Albanii! Zdobycie pozwolenia o pracę nie jest skomplikowane. Należy skierować swoje kroki do odpowiednika naszego Urzędu Pracy (Zyra e Punësimit) i złożyć następujące dokumenty jak zaświadczenie od przyszłego pracodawcy, że Cię zatrudni oraz umowę o pracę (zależy dużo od tego o jakie pozwolenie się będziemy starać), wypełniony formularz, kopię paszportu i zdjęcia. Chcę założyć firmę w Albanii! Samo otwarcie działalności gospodarczej jest proste. Należy zgłosić się do Qendra Kombetare e Biznesit (również online), wypełnić podanie (tzw. status) i dostajemy NIPT. To jest pierwszy i najprostszy etap, ale oczywiście wszystko zależy od tego czy chcemy mieć mały biznesik czy zakładamy spółkę czy decydujemy się na inny rodzaj działalności. Wtedy dokumenty dodatkowe mogą się rozmnożyć. Teoretycznie rejestracja w QKB jest równoznaczna z wysłaniem danych do podmiotów administracyjnych odpowiedzialnych za podatki czy wszelkiego rodzaju składki. Kolejne kroki to tak naprawdę połapanie się w systemie i licencje, bo prowadząc określone typy działalności muszą także zdobyć odpowiednie pozwolenia. Możecie skorzystać z poradnika zamieszczonego na stronie QKB. Jest w języku angielskim, ale ładnie pomoże Wam zrozumieć jak to się załatwia. Mam firmę w Polsce – jak wejść na rynek albański? Prawo albańskie przewiduje dwie opcje: założenie filii lub spółkę z albańskim podmiotem. Oczywiście w obu przypadkach są potrzebne przetłumaczone i poświadczone dokumenty dotyczące statusu firmy w Polsce, a także jeśli chcemy zawrzeć spółkę duża wiedza o naszym wspólniku. Dokładne wytyczne odnajdziemy w poradniku QKB, który umieściłam powyżej. Chcę kupić mieszkanie w Albanii! Rozwieję od razu pierwszą wątpliwość: tak, Polak może kupić mieszkanie w Albanii. Z resztą bardzo dużo osób już to zrobiło, zwłaszcza na południu kraju. Sama droga do kupna mieszkania oczywiście musi się zacząć od wybrania lokalu i… porządnego sprawdzenia go! To jest największe zagrożenie w Albanii jak chodzi o kupno swojego lokum. Trzeba zweryfikować właściciela, jego prawo własności, hipotekę, pozwolenia na budowę. Sprawdzenie certyfikatu własności (kto jest właścicielem), sprawdzenie czy osoba może bez zgody inny członków rodziny sprzedać mieszkanie, sprawdzenie świadectwa obciążenia nieruchomości np. długami, sprawdzenie czy mieszkanie było uszkodzone np. w trakcie trzęsienia ziemi – trochę tego jest. Niby sama procedura jest prosta, bo później idziemy do notariusza z paszportem i na jego rachunek przelewamy uzgodnioną kwotę. Jednak jest w tym dość dużo niewiadomych i nie zawsze czujemy się komfortowo przelewając duże kwoty na czyjekolwiek konto, więc warto skontaktować się z profesjonalistą. Ważne żeby kupować z głową, z ludźmi z doświadczeniem i wiedzą! Od kilku lat na rynku w Sarandzie działa Ela Loska, która wraz z Albania Apartamenty jest naprawdę godna polecenia. Nie muszę mówić też, że jeśli potrzebujecie w tej kwestii wsparcia zgłoście się do Ermala. Chcę kupić ziemię w Albanii! Z ziemią sytuacja jest bardziej skomplikowana, bo obcokrajowcy nie mogą kupować gruntów rolnych czy terenów zalesionych, ale zakładając firmę w Albanii można już takiego zakupu dokonać. Natomiast działki budowlane można kupować swobodnie. Oczywiście odsyłam do punktu o zakupie mieszkania żeby przypadkiem nie dać się oszukać. Jeżeli chcemy wybudować dom, musimy po prostu zdobyć pozwolenie na budowę. Zakochałam/zakochałem się! Gratulacje! Są dwie opcje legalizacji związku, które pozwalają np. na wyrobienie pozwolenia o pobyt. Pierwszy to mniej zobowiązująca niż ślub „bashkjetesa” czyli podpisanie u notariusza dokumentu, w którym zaświadczamy, że prowadzimy wspólne gospodarstwo domowe. Jednak jeśli oświadczyny już za nami, sala na wesele zorganizowana możemy wziąć ślub! Pierwsze kroki z dokumentami kierujemy do ambasady (nasza obecność w ambasadzie jest konieczna), a nasz wybranek/a do urzędu, w którym będziecie ślubować. Potrzebne dokumenty z Polski: Akt urodzenia z apostilleZaświadczenie o stanie cywilnym z apostilleZaświadczenie, że wg prawa polskiego można zawrzeć ślub (z Polski z apostille lub wydaje konsul na podstawie 2 powyższych dokumentów) Powyższe dokumenty później już przekazujemy do albańskiego urzędu stanu cywilnego. Dodatkowo należy posiadać jeszcze dokument potwierdzający miejsce zamieszkania w Polsce (oczywiście przetłumaczony i z apostille). Odkochałam/odkochałem się! Kwestia rozwodu może nie byłaby taka skomplikowana, gdyby nie fakt, że trzeba osobiście zgłosić się na rozprawę rozwodową w Albanii. Musimy, więc przyjechać z Polski na rozprawę, ale pamiętajmy też, że będzie problem z rozwodem, jeśli nasz ukochany/a rozpłynie się, gdzieś w powietrzu.
Apartament w Albanii - ceny mieszkań w Albanii Ogólnie rzecz biorąc standard budynków jest zbliżony do budownictwa w Polsce. Standard materiałów wykończeniowych nie jest jednak zadowalający. Powierzchnie mieszkań: od 40 do 70m2, dwa lub trzy pokoje. Cena 40-metrowego mieszkania kupionego u developera wynosi około 120 tys PLN. Czy to dużo?Taka inwestycja ma szanse na zwrot po pięciu, może ośmiu latach. Albańskie wybrzeże rozbudowuje się dynamicznie, coraz więcej turystów zjeżdża do tego kraju i rodzi się nowy sposób na zarobkowanie: krótkoterminowy wynajem mieszkań dla potrzeb turystycznych. Pojawiają się pierwsze firmy administrujące powierzonymi mieszkaniami. Może to być doskonałe uzupełnienie zysku na jaki możemy liczyć po sprzedaży mieszkania za kilka utrzymania, media, usługi w Albanii(wg kursu z dnia 19 marca 2010:1 euro = 138 lek = 3,9 zł; 1 zł = 35 lek)- Energia elektryczna:taryfa I, obiekty prywatne, rodzinne - 7,7 lek / kW przy poborze do 300 kWh,po przekroczeniu 300 kWh opłata wzrasta do 13,5 lek/ tak przykładowa rodzina zużywająca 400 kWh energii elektrycznej miesięcznie zapłaci:300 kWh x 7,7 lek = 2 310 lek100 kWh x 13,5 lek = 1 350 lekRazem: 3660 lek + 20 procent VATRazem z VAT = 4392 lek czyli około 125 ceny tej samej ilości energii w Polsce wg taryfy „Najprostsza dla Ciebie” dało cenę 160 PLN wraz z opłatami dodatkowymi, które musimy uiścić na rzecz np. RWE niższa taryfa obowiązuje na dostawy energii dla firm i Woda:woda rozliczana jest wg wskazań m3 dostarczonej do budynku wody kosztuje 33 lek czyli ok. 1 przemysłowa, dostarczana do firm jest znacznie tańsza i kosztuje zaledwie 10 lek/m3. Dodatkowo użytkownicy płacą ok. 100 lek za wody w Polsce wynosi 9,60 zł za 1 administracyjne: sprzątanie, windy itd. to wydatek rzędu 1000 lek miesięcznie, czyli ok 30 sumie koszty miesięczne: czynsz, opłaty administracyjne, energia i woda dla trzyosobowej rodziny wynoszą mniej więcej 200 - 300 Grzegorz Deręgowski / Anna Ratuś
Albania jest jednym z mniejszych państw w Europie, znajdującym się na południowym-wschodzie kontynentu, na półwyspie Bałkańskim. Kraj ma dostęp do dwóch mórz: Adriatyckiego i Jońskiego. Graniczy z Grecją, Czarnogórą, Macedonią, Serbią / Kosowem. Jest to w ponad 75% kraj górzysty. Albania podzielona jest na 12 obwodów, które z kolei dzielą się na 36 okręgów. Jak się okazuje, niewiele osób wie, że państwo to szybko się rozwija i staje się bardzo ciekawym kierunkiem turystycznym ze względu na piękne krajobrazy oraz niskie ceny. Albania pełna jest niezwykłych miejsc, więc jest bardzo ciekawym kierunkiem podróży, jednak zanim wyruszymy w drogę, warto zaplanować odpowiednie rozwiązania, które pomogą nam uniknąć wysokich kosztów roamingu. Najprostszym sposobem na obniżenie kosztów roamingu w Albanii jest założenie konta w usłudze i skonfigurowanie go z bezpłatną aplikacją Zoiper. Dzięki takiemu rozwiązaniu możemy być dostępni pod polskim numerem stacjonarnym, gdy tylko nasz telefon jest w zasięgu bezprzewodowego internetu WiFi. Nie płacimy więc za odbieranie połączeń, a osoby dzwoniące do nas płacą jak za połączenie z polskim numerem stacjonarnym, gdyż faktycznie dzwonią na polski numer stacjonarny. My natomiast możemy dzwonić do Albanii, do Polski i do innych krajów po bardzo atrakcyjnych cenach. W sytuacji, gdy akurat nie jesteśmy w zasięgu WiFi, możemy w Albanii kupić kartę sim z lokalnym numerem, a następnie ustawić przekierowanie numeru w usłudze na albański numer lokalny. Powyższe rozwiązanie będzie nas troszkę kosztować, gdyż będziemy ponosić koszty przekierowań, ale zapłacimy znacznie mniej, niż gdybyśmy zapłacili odbierając połączenia w roamingu, przy wykorzystaniu karty sim polskiego operatora gsm. Miejsca, które warto zobaczyć: Tirana Shkodra Durres Kruja Saranda Alpy Albańskie Berat Vlore Jezioro Ochrydzkie Kanion rzeki Osum Albania nazywana jest Krainą Orłów. Jest to bardzo ciekawy kraj, ponieważ na dziurawych drogach zobaczyć można stylowe mercedesy, a przy drogach bunkry. Zachwycają tu również piękne góry, ciekawe zabytki oraz dzika przyroda. Jednym z głównych powodów, dla których warto tu przyjechać są na pewno niezwykłe, bezludne plaże, skaliste wybrzeże z licznymi zatoczkami i grotami. Jest to świetne rozwiązanie dla osób, które nie lubią odpoczynku w zatłoczonych miejscach. Albania jest jednym z niewielu krajów, które są tak dziewicze i pełne natury. Piękne, wysokie góry, w otoczeniu małych wiosek robią naprawdę imponujące wrażenie. W stolicy Albanii mieszka około 600 tysięcy osób. Nie jest to może jedno z najładniejszych miast, aczkolwiek jest położone w bardzo urokliwym miejscu – nad trzema rzekami, w otoczeniu gór. W Tiranie nie można podziwiać ani imponujących, wiekowych zabytków ani nowoczesnych wieżowców. Pełno tu za to socjalistycznych budynków, które tworzą bardzo charakterystyczny klimat. Turyści są tu przyjmowani niezwykle chętnie i gościnnie. Niestety większość mieszkańców nie zna angielskiego, ale za wszelką cenę próbuje jakoś dogadać się z przyjezdnymi i pomóc im w razie potrzeby. Odwiedzając albańską stolicę, warto zwiedzić na przykład Narodowe Muzeum Historyczne i Galerię Sztuk Pięknych. Miejscem, które warto zobaczyć jest liczące około 2400 lat miasto Berat. Znajduje się tu bardzo charakterystyczne Stare Miasto, w którym domy wybudowano kaskadowo, jedne na drugich. Białe ściany domów pięknie kontrastują z drewnianymi oknami i drzwiami. W mieście podziwiać można również zamek, w którego murach do tej pory mieszkają ludzie. Klimatyczne wąskie uliczki są naprawdę urokliwe i warto się nimi przespacerować, aby poczuć ducha dawnych czasów. Pięknym miejscem w Albanii jest również jezioro Ochrydzkie. Jest to najstarsze jezioro w Europie, które leży na granicy Albanii i Macedonii. Na brzegach jeziora podziwiać można doskonale zachowane zabytki z przeszłości, takie jak na przykład klasztor św. Nauma, albo twierdza cara Samuela. W głębokim na 286 metrów jeziorze żyją łososie. Wody jeziora są bardzo czyste i chłodne. Na uwagę zasługuje również tutejsza kuchnia, która bogata jest w mięso, owoce morza i aromatyczne przyprawy. Najłatwiej dostać tutaj byrek, czyli coś w rodzaju lokalnego fast-foodu. Jest to ciepła przekąska zrobiona z ciasta przypominającego francuskie, wypełniona mięsem, serem, albo szpinakiem. Małe kioski, w których dostaniemy ten smakołyk znajdują się w każdym mieście oraz na plażach. Kosztuje on bardzo niewiele, bo około 0,75 – 1zł. Innym charakterystycznym dla Albanii daniem jest kofta, czyli swego rodzaju kebab w formie grillowanych kiełbasek, podawany z cebulą, solą, chlebem i piwem. Za taki posiłek zapłacić trzeba około 5zł, czyli naprawdę niewiele. W miejscowościach nadmorskich dostaniemy świeże owoce morza. Jeśli chodzi o alkohole, to najsłynniejsza jest tu Skënderbeu Konjak, czyli brandy. Albania jest niezwykle pięknym, ale niestety mało docenionym przez turystów krajem. Można tu wypocząć w pięknych okolicznościach przyrody, w dodatku za naprawdę niewielkie pieniądze. Zdecydowanie warto . Ambasada Albanii w Polsce – ul. Altowa 1, 02-386 Warszawa – telefon: (22) 824 14 27 – faks: (22) 824 14 26 – e-mail: ambalggovdz@ Ambasada RP w Albanii – adres: Tirana, Rruga e Durresit 123, – telefon: +355 4 4510020 – faks: +355 4 2233364 – e-mail: @
Zapraszamy na podróż i przygodę w Albanii z naszą Bojowniczką! Cześć. Jestem Polką, mam 25 lat i od 9 miesięcy mieszkam i pracuję w Albanii – kraju Mercedesów i bunkrów. Chciałabym wam przybliżyć albańską codzienność moimi oczami oraz pokazać różnice w postrzeganiu Albanii w trakcie wakacji a żyjąc tu. Ja w swoje 25. urodziny w Gjirokastrze Coraz więcej osób pyta mnie, jak wygląda tu życie, albo twierdzi, po tygodniowych wakacjach, że w Albanii jest tak cudownie, że mogliby tu zamieszkać. Saranda – widok na Korfu. To tu obecnie mieszkam Jak się tu znalazłam: Moja przygoda z Albanią zaczęła się trochę przez przypadek. W 2016 roku poszłam z mamą do biura podróży, szukając inspiracji na wakacje. Egipt, Turcja i Grecja odpadają. „To może Albania?” zapytał właściciel biura. Co prawda w tamtym momencie o Albanii nie wiedziałyśmy właściwie nic. Przejrzałyśmy oferty, ja zaczęłam szukać informacji w Internecie o tym kraju i tak poleciałyśmy do Durres. Rok później, podczas wycieczki objazdowej po Bałkanach, spędziłam tydzień na południu Albanii – w Sarandzie. Od pierwszego dnia wsiąkłam w Albanię totalnie. Zachwycało mnie wszystko, przyroda, historia, zabytki, ludzie i kultura. Nie pamiętam gdzie, ale w okolicach września trafiłam na ogłoszenie, że szukają wolontariuszy na EVS (European Voluntary Service - część programu Erasmus+) do miejscowości Kukes w północnej części Albanii. Tematem projektu była praca z młodzieżą. Rozmawiałam nawet o szczegółach z organizacją wysyłającą z Polski, niestety przez przedłużająca się obronę magisterki myślałam, że już za późno. W lutym pojawiła się informacja, że wciąż szukają jednej osoby. Obroniłam się, złożyłam wypowiedzenie w pracy i wyjechałam. Chciałam poznać życie w Albanii poza sezonem oraz w miejscach, gdzie turystyka jest całkowicie nierozwinięta. I tak od 13 marca 2018 do dziś trwa moja albańska przygoda. Pan z osiołkiem sprzedaje owoce, napoje i popcorn na plaży Kukes O tej miejscowości ciężko znaleźć jakieś informacje w Internecie. Jednak jeśli ktoś z was interesuje się piłką nożną, to mógł słyszeć o lokalnym klubie piłkarskim FK Kukesi (mecz z Legią Warszawa i sprawa z Ondrejem Dudą). Jest to mała miejscowość, 20 minut samochodem od granicy z Kosowem. Region ten jest najbiedniejszy w całym kraju, a większość młodych ludzi wyjechało za granicę. Ci, którzy zostali, zajmują się głównie rolnictwem lub pracują w usługach. Rynek turystyczny, mimo ogromnego potencjału, jest tam całkowicie nierozwinięty. Główny plac w Kukes Kiedy mówię Albańczykom z innych regionów, że tam byłam, zawsze się na mnie dziwnie patrzą i pytają „dlaczego?”. Większość Albańczyków nigdy nie była w tamtej okolicy. Kukes można porównać trochę do Podlasia ;). Oprócz mnie była tam jeszcze dwójka Polaków, natomiast oni rozpoczęli wolontariat wcześniej – na koniec grudnia. Naszymi zadaniami była głównie praca z młodzieżą. Mieliśmy zajęcia z języka angielskiego i niemieckiego, warsztaty o prawach człowieka, opowiadaliśmy o polskiej kulturze, Unii Europejskiej oraz o możliwościach, jakie daje Erasmus. Prócz tego mieliśmy kurs języka albańskiego, integrowaliśmy się z mieszkańcami miasta czy jeździliśmy na wycieczki. Mój wolontariat trwał 4,5 miesiąca, a obecnie mieszkam w Sarandzie, gdzie pracuję. Okolice Kukes – po co przemalować budynek, może te hasła wrócą do łask Wady, zalety, różnice w postrzeganiu Możliwość mieszkania i pracy z Albańczykami sprawia, że mogę poznawać ten kraj coraz lepiej, choć nadal niewiele wiem i niewiele widziałam. Też byłam jedną z tych osób, które były zachwycone wakacjami tutaj, tą, która zastanawiała się jak tu jest na co dzień. Wcześniej, po dwukrotnych wakacjach w Albanii i kilku rozmowach z lokalsami, myślałam, że wiem coś o tym kraju. Po takim czasie moje nastawienie do Albanii jest trochę inne, niż było w marcu. Sama Albania i ludzie są różnorodni, w zależności od rejonu. Południe jest już trochę „zepsute” przez turystykę i jest też najdroższym rejonem kraju. Chciałabym wam przedstawić to, co w Albanii (mniejsze i większe sprawy) wciąż mi się podoba, co nawet chętnie wprowadziłabym w Polsce, ale również jej wady i absurdy. Oraz chciałabym przybliżyć wam albańską codzienność. Albański kontrast – limuzyny przy niedokończonej budowie #1. Napisy w filmach Niby mała rzecz, ale chętnie wprowadziłabym to w Polsce. Nie ma tu lektora, każdy zagraniczny film czy serial ma napisy. Jest to ogromna możliwość nauki języka, a uważam, że Albańczycy maja duże zdolności do nauki języków obcych (choć tego nie wykorzystują przez swoje południowe lenistwo). #2. Kawiarnie Są wszędzie. W Polsce kawy nie piłam, natomiast tu piję prawie codziennie. Jest pyszna i tania. I jest wszędzie. Zostawiasz samochód na myjni (bo przecież o samochód trzeba dbać)? W Polsce w takich miejscach zazwyczaj nie ma co robić. Może trafisz na jakąś poczekalnię. Tu większość myjni połączona jest z kawiarnią lub do najbliższej idziesz całą minutę, gdzie przy dobrej kawie możesz poczekać na swojego mercedesa. Kawę zamówisz wszędzie, piwo – niekoniecznie. Do kawy bardzo często dodają też darmową wodę, co jest tu normą, nie trzeba jej oddzielnie zamawiać. Cena kawy? Zazwyczaj zamawiam małe macchiato lub cappuccino. Najtańsza kawa jaką tu piłam to 50 leków (ok. 1,7 zł), a najdroższa 200 leków (ok. 7 zł). Albańczycy piją kawę kilka razy dziennie, a przy jednym espresso mogą spędzić nawet dwie godziny. W kawiarniach zauważyć można głównie mężczyzn, ale o tym później. #3. Brak dosprzedaży i wszechobecnych reklam Jedziesz zatankować? Do samochodu podchodzi pracownik, wlewa paliwo, płacisz mu (w 99% gotówką, mało gdzie akceptują karty lub naliczają za to prowizję) i odjeżdżasz. Nie musisz nawet wychodzić z samochodu. Nie ma kart klienta, hot doga w promocji czy płynu do spryskiwaczy. Ewentualnie możesz wypić kawę. Co ciekawe, stacje benzynowe często nie są całodobowe i niekoniecznie muszą mieć toaletę. I w większości nie znajdziesz tam piwa w lodówce! Tak samo w punkcie operatora telefonicznego. Idę, kupuję pakiet, który chcę i wychodzę. Nie proponują nic nowego, droższego, bogatszego. Nie ma badania potrzeb. Nikt też do mnie nie zdzwoni z ofertą. Czasami dostanę esemesa, że jest promocja (i naprawdę mają wtedy tańszą ofertę). Tak samo w bankomacie, wypłacając pieniądze nie widzę żadnej reklamy w trakcie. Na mieście właściwie nie ma bilbordów i plakatów, a w centrum mało kiedy rozdają ulotki. Po co kupować bilet na mecz, jak można siedzieć na dachu sąsiada? Jacy są Albańczycy? Podejście do turystów i ich gościnność Tak jak wspomniałam, uważam, że na południu turystów traktują już jak typowy biznes. Jest tam też drożej i trzeba uważać w sklepie przy wydawaniu reszty (parę razy wydali mi za mało). W sklepie, gdy nie mają jak wydać, na południu zawsze liczyli mi na korzyść sklepu, na północy – na moją. Czasami gdy nie mają drobnych dają gumę balonową (taka lepsza wersja gumy kulki, z sokiem w środku). Jak byłam pierwszy raz w Albanii, chciałam pojechać do miejscowości Kruja. Do dziś pamiętam, jak miałyśmy z mamą tylko euro (walutą Albanii są leki), a pan kierowca znał jedynie albański. Zawołał kogoś, ten ktoś wziął od nas pieniądze, pobiegł do banku, aby je wymienić. Był to dla nas pierwszy szok. Pamiętam, że to nie było jakieś 5 euro, tylko więcej. A on wziął, wymienił i oddał co do leka. Dodatkowo kierowca nadrobił dla nas drogi, bo nie jechał dokładnie tam, gdzie chciałyśmy, ale w podobnym kierunku. Wysiadłyśmy na przedmieściach, a chciałyśmy zwiedzić zamek. W jednym ze sklepów zapytałyśmy sprzedawczyni, jak tam dojść. Okazało się, że trzeba tam podjechać kolejnym autobusem. Zawołała swojego kolegę (oczywiście mówili tylko po albańsku), a ten zaprowadził nas do autobusu, a po drodze jeszcze zadzwonił do kierowcy, żeby ten na nas poczekał. Bazar w Kruje Raz też, wracając busem z Tirany do Durres, moja mama podała banknot, a kierowca nie wydał reszty. Pan za nami zwrócił panu biletowemu uwagę, że wziął za dużo. Ten mu wytłumaczył, że to było za dwie osoby (a przynajmniej tak nam się wydaje ;)) i że wszystko jest OK. Innym razem wracałam ze znajomymi autostopem. Pan nie dość, że podwiózł nas pod przystanek autobusowy, nadrabiając drogi w godzinach szczytu, to jeszcze, w międzyczasie, zabrał nas na najlepsze lody w okolicy. I nie, nie był to żaden podryw, byliśmy w mieszanym towarzystwie. A ich gościnność? Zapytaj o pozwolenie rozbicia namiotu w ogrodzie, a zaproszą cię do domu i ugoszczą. Kiedy mieszkałam kilka dni z moją nową „albańską rodziną”, zawsze czekał na mnie suto zastawiony stół, a mama dbała, żebym miała czyste ubrania (mieszkałam tam 4 dni, a 2 razy miałam robione pranie). Tu, gdzie obecnie mieszkam, wynajmuję mieszkanko w dużym domu. Moja „albańska ciocia” raz na jakiś czas pod moją nieobecność sprząta mi całe mieszkanie, a gdy przez 2-3 dni mijamy się i mnie nie widzi, to puka do mnie, żeby upewnić się, że u mnie wszystko w porządku i czy nic mi nie trzeba. I czy na pewno coś jem. Trochę jak nasze polskie babcie. Mała podpowiedź - jeśli mieszkasz w bałkańskim domu w lecie i masz dostęp do lodówki, uważaj! To, co uważasz za wodę mineralną w plastikowej butelce raczej nie jest tym, co ugasi twoje pragnienie w trakcie upału. Albańczycy natomiast nie lubią obcokrajowców, którzy planują tu biznes. Traktują ich jak wrogów. Mało który widzi w tym możliwości dla nich samych (praca) i dla kraju (chociażby przez płacenie podatków). Niestety wielu Albańczyków uważa, że obcokrajowcy kradną pracę i turystów, a nie zauważają różnicy w jakości usług, co mogłoby przyczynić się do wzrostu ich atrakcyjności Jacy jeszcze są Albańczycy? Przede wszystkim głośni. Albańczycy uwielbiają small talki. Zawsze muszą znajomego zapytać co u niego słychać, a jedyną odpowiedzą jest, że dobrze. Później pytają o rodzinę czy biznesy. I gdy dwaj Albańczycy zobaczą siebie po dwóch stronach ulicy, nie podejdą do siebie. Będą tak stać i krzyczeć do siebie. Zawołają też znajomego jak zobaczą go przez okno i wymienią parę zdań. Albańczycy uwielbiają też fajerwerki. Puszczają je również w dzień, gdy jest widno. Co 2-3 dni słyszę huk za oknem. Też często trąbią prowadząc samochód. Trąbią o wszystko – bo korek (Albańczyk ma zawsze czas – avash avash (powoli, powoli), chyba że prowadzi samochód. Wtedy ma być szybko), bo zobaczył znajomego, bo będzie skręcał, bo tak. Do tego zawsze jest pora na kawę. Piją ją kilka razy dziennie, ale też często piją alkohol od rana. 9 rano i już dwóch panów siedzi na zewnątrz baru i popijając wolno raki, rozmawia o codzienności. Zobaczyłeś znajomego? Przecież można stanąć na środku ulicy, żeby zamienić parę zdań Tak jak wspomniałam, im się nigdy nie spieszy, na wszystko jest czas. Potrzebujesz czegoś? Kiedyś ci wyślą. Albo nie. Godzina spotkania jest tylko umowna, spóźnienie się 15 minut wcale nie jest niegrzeczne. Są też leniwi, jeśli chodzi o chodzenie pieszo. Wszędzie samochodem. Jeśli trzeba gdzieś iść 15 minut, to już jest daleko. Albańczycy są też bardzo rodzinni. Panuje tu raczej typ rodziny 2+2, ale rodziny często mieszkają razem. Według tradycji, kobieta po zaręczynach wprowadza się do rodziny męża i tam mieszkają wszyscy razem. Dzieci też zajmują się rodzicami na starość. Rodziny często się odwiedzają albo, przez brak możliwości, dzwonią do siebie. Nie ma też dla nich znaczenia religia. Jest to chyba najbardziej tolerancyjny (pod tym względem) kraj. Wolne od pracy i szkoły mają na święta trzech religii (islamu, katolików i prawosławnych). W Tiranie stanęła chyba pierwsza w tym roku choinka na świecie (a kraj w 60% muzułmański). Tu można zobaczyć, jak obecnie udekorowany jest główny plac miasta: Teraz w każdym większym mieście jest choinka, świecące bałwanki i renifery. W domach porozwieszane są lampki i stoją Mikołaje. Często na jednej ulicy można spotkać kościół i meczet, normą też są śluby międzywyznaniowe. Nie mają też problemu, żeby pójść „nie do tej świątyni co trzeba”. Dodatkowo bardzo popularnym tu odłamem islamu jest bektaszytyzm. Oficjalnie muzułmanie go nie uznają, jest to dla nich sekta. Na czym on polega? Tak naprawdę tylko na tym, że wierzysz w Allaha. Jesz wszystko, pijesz alkohol, ramadanu nie obchodzisz. Praktycznie nie widać tu kobiet w burkach, ani tym bardziej mężczyzn w muzułmańskich strojach. Oni są przede wszystkim Albańczykami. Ale o religię pewnie i tak cię zapytają z ciekawości. Oni muszą wiedzieć wszystko. Kiedy stoisz pod kościołem katolickim, a kawałek dalej jest meczet – tylko w Albanii Kolejny, tym razem mały i niedokończony meczet. Sklepy, pieniądze i praca W Albanii o dobrze płatną pracę ciężko (przez co tylu Albańczyków wyjeżdża z kraju. Mówi się, że tyle samo Albańczyków co jest w kraju, to wyjechało). Pracują głównie w usługach. W mniejszych miejscowościach kelner zarabia ok. 100 euro miesięczne... Urzędnicy dostają ok. 400 euro. Zazwyczaj część wypłaty „dostają pod stołem”. W nadmorskich miejscowościach w sezonie trzeba zarobić na cały rok. Sezon trwa od maja do września. Przez resztę miesięcy większość hoteli, apartamentów czy restauracji jest zamknięta, przez co niektóre miasta wyglądają na wymarłe. Tak samo punkty turystyczne oferujące wycieczki czy wynajem samochodów (zamykają samochody na pół roku pod miastem i tam, nieużywane, czekają na sezon). Tak, w tej kupie siana jest koń. Ich rolnictwo jest dość niewydajne i wciąż dość prymitywne A jakie są koszty życia w Albanii? Za mieszkanie (1 lub 2 pokoje + kuchnia) miesięcznie trzeba zapłacić około 200 euro (za całe mieszkanie) + nieduże rachunki za prąd i wodę (około 30 euro/osoba). Jedzenie w restauracji jest tańsze niż w Polsce (a dodatkowo super smaczne – świeże owoce morza czy pieczony baran, zdjęty prosto z rusztu). W sklepach jest niewiele taniej niż w Polsce. Nie ma tu wielkopowierzchniowych marketów jak Auchan czy Tesco, centrów handlowych też w całym kraju jest niewiele. Są raczej średniej wielkości sklepy. Dostępność produktów na półkach też jest mniejsza. Nie ma produktów ułatwiających życie – jak ryż w torebkach, gotowe sosy w słoikach do różnych dań (są tylko pomidorowe do makaronu) czy gotowe dania mrożone (trafiłam tylko na jedną pizze mrożoną, która nie jest dobra). Nie ma tu też powszechnie dostępnych drogerii. Rossmanów jest mniej niż 10 w całym kraju (a jest to kraj wielkości woj. wielkopolskiego). Nie ma tu też lokalnych sieciówek tego typu. Dziwi mnie to strasznie, bo Albanki dbają o siebie, a na wieczorne wyjścia nakładają na siebie dużo makijażu. Kolorówkę (czyli kosmetyki do makijażu - można kupić w zwykłym sklepie, choć wybór jest naprawdę mały, a dodatkowo rzeczy te stoją w okolicy kasy, więc trzeba wybierać unikając jednocześnie zderzenia z plecami kasjerki. Jest też bardzo mały wybór kremów do twarzy czy kosmetyków do demakijażu. Za to w aptece możesz kupić 99% rzeczy bez recepty. Z ich walutą też nie jest łatwo. Teoretycznie 1 lek = 100 qindarek, chociaż te, fizycznie, nie istnieją. Raz tylko miałam okazję zobaczyć 1 leka. Najniższym nominałem, używanym dość powszechnie w obiegu, jest 5 leków, choć nie zawsze chcą go przyjąć. Kupowałam kiedyś byrka (po polsku burek, czyli taki nadziewany placek - który kosztował 30 leków, dałam 2 x 10 i 2 x 5. Pan 5 nie przyjął, kazał mi je zabrać. Przez ich ceny zawsze zastanawia mnie, jak oni rozliczają kasy w sklepach. Bo skoro mam zapłacić 202,51, to zapłacę już 205. Ale jak jest 201,02, no to zapłacę już 200 leków. Kupując produkty na wagę, ceny są wbijane z elektronicznej wagi, więc takie końcówki mogą się zdarzać. Ale czemu na sklepowych półkach są ceny jak 79 czy 82, tego już nie wiem. Też nie zrozumiem, czemu wciąż używa się starych leków. Denominacja miała miejsce w latach 60. XX wieku. Rząd „obciął” wtedy jedno zero. Byłabym w stanie zrozumieć to, gdyby używali tego ludzie starsi, w wieku naszych dziadków. Ale używają tego również moi rówieśnicy, którzy nie mają możliwości pamiętać tamtych czasów. Używanie starych leków można spotkać głównie w małych sklepach czy na bazarze. Warto zwrócić uwagę kupując dwa pomidory na śniadanie, że sklepikarz napisał o jedno zero za dużo (często piszą ceny lub liczą pod kreską, nie używają kas fiskalnych ani też nie znają angielskiego, żeby powiedzieć ile jest do zapłaty). I normalne jest, że gdy pan napisał 200 leków, ty mu dajesz monetę 20 i każdy jest zadowolony. Na szczęście nie przerabiają na inne wartości euro. Wnętrze jednego z bunkrów. Obstawiam, że trzymali tam statki Myślę, że jak na pierwszy raz to wystarczy. Jeśli się wam spodoba, to w następnej części dodam o albańskich domach, stosunkach międzyludzkich i transporcie. A ja jeszcze trochę tu posiedzę...
koszty życia w albanii